czwartek, 5 listopada 2015

Rozdział 3

Witajcie. Zamieszczam nowy rozdział z nadzieją, że się wam spodoba. Muszę wam się przyznać do tego, że jestem nieco rozczarowana waszą postawą. Ja ze swojej strony staram się pisać w miarę szybko, abyście wy - czytelnicy, nie musieli czekać zbyt długo. Prosiłam was o opinie, ponieważ jestem nowicjuszem. Wasze komentarze budują we mnie siłę do pisania, dlatego do momentu póki nie będę usatysfakcjonowana ilością komentarzy, nie wstawię nowej notki. 
Miłego czytania.



3.
– Gabinet Mistrza Eliksirów, Hogwart.
Świat zawirował, gdy w zawrotnej prędkości zaczęli kręcić się wokół własnej osi, jednocześnie czując jak kominek zasysa ich w swą czeluść.
Tak szybko, jak się zaczęło, tak szybko się skończyło, a ich stopy równocześnie uderzyły w palenisko kominka. Severus był przyzwyczajony do tego typu komunikacji, w przeciwieństwie do swej towarzyszki.
Hermiona była mało odporna na jakiekolwiek zawirowania, i jako dziecko nie mogła nawet jeździć na karuzelach. Gdy tylko poczuła grunt pod stopami, puściła swego nauczyciela i próbowała jak najszybciej uciec z kominka. Nie zdążyła. Kilka rzeczy wydarzyło się jednocześnie. Gdy próbowała wyjść, jej noga zahaczyła o niedopalony kawałek drewna, a gwałtowne szarpnięcie jakie poczuła, gdy nauczyciel próbował ochronić ją przed upadkiem na betonową posadzkę spotęgowało mdłości, w efekcie czego zawartość jej żołądka wylądowała na przodzie szaty mężczyzny.
– Idiotka! – wrzasnął Snape, i niewiele myśląc puścił ją, co spowodowało bolesny upadek dziewczyny na podłogę.
– Profesorze, przepraszam. Ja nie wiem jak to się mogło stać. – Hermiona nie bardzo wiedziała, co może w tej sytuacji zrobić. Czerwona ze wstydu, mimo dalszego osłabienia pozbierała się z podłogi i lekko chwiejnym krokiem ruszyła w stronę Mistrza Eliksirów. – Profesorze, ja od małego mam słaby żołądek, zaraz pomogę panu to wyczyścić... gdzie jest jakaś ścierka?
– Nie zbliżaj się do mnie Granger! – warknął. – I siadaj, bo za chwilę rozwalisz ten durny łeb o posadzkę. – Silił się na wściekły ton, jednak w tym momencie było mu tak niedobrze, że zastanawiał się, czy sam nie zwymiotuje. Nie była to kwestia samej odporności, bo w swym życiu Severus Snape widział już nie takie rzeczy, sęk w tym, że każdy Mistrz Eliksirów miał niebywale czujny węch, a ten wyjątkowy dar w przypadku, gdy ma się pod nosem czyjeś wymiociny stawał się przekleństwem.
Hermiona zrobiła tak, jak jej kazał. Musiał być naprawdę wściekły. Dziewczyna widziała, jak mężczyzna w jednej chwili zbladł i chyba walczył sam ze sobą, aby jej nie potraktować jakąś paskudną klątwą.
Severus wyciągnął różdżkę, i celując w swoją pierś powiedział:
Chłoszczyć. – Wymiociny zniknęły, a on z ulgą zaciągnął się wolnym od ich zapachu powietrzem.
Granger, za znieważenie nauczyciela do końca naszej pracy szorujesz kociołki.
Ale profesorze, to nie było zależne ode mnie. – Dziewczyna była poirytowana, bo i dlaczego ma ponosić karę za coś, co stało się przypadkiem.
Nie zamierzam z panią dyskutować, panno Granger. – Machnął krótko różdżką, a w jego ręce pojawiła się niewielka fiolka, którą podał dziewczynie. – Proszę to wypić, to eliksir wzmacniający i wspomagający koncentrację. Jakoś nie mam ochoty, by przez twoją nieuwagę moje laboratorium poszło w cholerę.
Dziewczyna szybko wypiła eliksir, i po chwili poczuła, że jej żołądek się uspokaja i jest znów na swoim miejscu.
Jeszcze raz przepraszam, profesorze. To nie powinno było się wydarzyć. – Spuściła wzrok na podłogę.
Na litość Merlina, Granger, jesteś dorosłą czarownicą. Stało się i tyle, przecież cię za to nie przeklnę... chociaż... – Sadystyczny uśmiech wykrzywił jego usta. Dziewczyna momentalnie zbladła, a jej oczy rozszerzyły się w szczerym zaskoczeniu i przerażeniu. – Po głębszej analizie uznaję, że sytuacja po prostu nie miała miejsca. Było by zbyt dużo sprzątania i papierkowej roboty.
Czyli nie muszę szorować kociołków? – jej głos był tak pełen nadziei, że nie byłby sobą, gdyby nie sprowadził jej szybko na ziemię.
– Granger, będziesz szorować te kociołki, o tym nie zapomnimy. A jak w dalszym ciągu masz zamiar mnie męczyć durnymi pytaniami i nie daj Merlinie jeszcze durniejszymi przeprosinami, to na kociołkach nie poprzestaniemy. A teraz podnoś swój tłusty tyłek i choć za mną.
– Tłusty? – oburzyła się Hermiona. – Tłuste, to są pańskie włosy – dodała nieco ciszej.
– Mówiłaś coś? – Snape odwrócił się w jej stronę i pytająco uniósł brew.
– Nie, zupełnie nic – skłamała.
Podszedł do ściany i wykonał kilka skomplikowanych ruchów różdżką. Przed nimi zmaterializowały się piękne, dębowe, ogromne drzwi. Otworzył je na całą szerokość i zaprosił gestem do środka.
Witam w Jaskini Węża, panno Granger.
Profesorze, myślałam, że będziemy pracować w szkolnej pracowni. – Hermiona była zszokowana i zdecydowanie czuła się nie na miejscu w kwaterach swego nauczyciela.
Jak już wcześniej zostało ustalone, Granger, ty nie myślisz. Nacisk jaki położył na ostatnie cztery słowa spowodował że krew ją zalała.
A Pan co? Pozjadał wszystkie rozumy? Uważa pan, że jest pan mądrzejszy od połowy czarodziejskiego świata, który okrzyknął mnie najmądrzejszą czarownicą od czasu Roveny Revenclaw. Nie mówię tego, by się pochwalić, mam po prostu dosyć tego, że od momentu, gdy skończyła się ta cholerna bitwa i stanął pan na mej cholernej drodze, nic innego pan nie robi, tylko mnie obraża, lub wytyka mi brak wiedzy, o której tak naprawdę nie ma pan zielonego pojęcia. Więc proszę z łaski swojej wsadzić ten swój długi nochal w to, o czym ma pan pojęcie – stwierdziła. – Najlepiej w kociołek, bo po to mnie pan tutaj przywlókł.
Oczy jej błyszczały gniewnie, a oddech miała przyspieszony. Ten wybuch dużo ją kosztował. Już dawno nie straciła panowania nad językiem, ale było warto.
Severus stał przyglądając się jej z ciekawością. W gruncie rzeczy podziwiał ją w tym momencie za jej odwagę... choć nie był do końca przekonany, czy to odwaga czy głupota. Jednak jako naczelny postrach Hogwartu nie mógł pozwolić na taką impertynencję wobec swojej osoby.
– Panno Granger, obraziła mnie pani w moim własnym domu, podniosła na mnie głos, oraz używała języka, który nie przystoi pannie tak młodej. W związku z tym oprócz mycia kociołków, zajmie się pani również konserwacją składników z magazynku, bez użycia magii. Ponadto zamykam pani dostęp do szkolnej biblioteki, aż do odwołania. Zmierzył ją chłodnym spojrzeniem po czym wysyczał najbardziej jadowitym i lodowatym głosem na jaki go było stać: -– Jeszcze jedno, panno Granger, jeszcze raz w taki sposób zwróci się pani do mnie w moim domu, a będzie pani błagać, żebym ją przeklął. Wiedział, że był dla niej surowy, i że jego postawa ją przeraża, jednak jak inaczej miał nauczyć tę dziewuchę dyscypliny.
Hermiona w tym momencie wiedziała, że taki głos miał Severus Snape śmierciożerca. Niechciany dreszcz grozy przebiegł jej po plecach. Kiedy emocje całkowicie z niej opadły, wiedziała już, że przez ten jeden wyskok będzie się musiała mieć na baczności.
Roześmiał się w duchu i już wiedział, że wygrał.
Severus machnął różdżką i pomieszczenie do którego weszli pojaśniało, a wcześniejszy półmrok pozostał wspomnieniem. Hermionie, aż dech zaparło. Stała w przedpokoju wyłożonym dębową boazerią, na ścianach wisiały obrazy w zdobnych ramach, przedstawiające jakieś nieznane jej sceny historyczne. Przedpokój nie był zbyt duży, a na jego końcu znajdowały się schody.
Proszę za mną – powiedział, po czym skierował się schodami w dół.
No jakżeby inaczej – pomyślała Hermiona, idąc za nim. – Toż to chyba trzeba było by być nienormalnym, by zrobić pracownię gdzie indziej niż w lochach lub piwnicy. – Westchnęła mentalnie i pomyślała, że nie może mu się dać więcej wyprowadzić z równowagi.
Gdy znaleźli się na dole, wąski korytarz zaprowadził ich pod czarne wykonane z metalu drzwi, które o dziwo nie posiadały klamki. Snape ponownie wyciągnął różdżkę i zaczął szeptać nieznane jej inkantacje. Po chwili na drzwiach pojawiła się mała kołatka w kształcie zwiniętego węża. Jakież to ślizgońskie – pomyślała Hermiona.
Mężczyzna jednym szarpnięciem otworzył drzwi, a Hermiona drugi raz w ciągu kilku minut przeżyła szok. Pomieszczenie było urządzone na biało. Białe było tu wszystko; podłoga, ściany, blaty, a w dodatku w środku panował nienaturalny porządek. Kociołki, fiolki i miarki stały na regale posegregowane rozmiarami. Na przeciwnej ścianie znajdował się regał z książkami dotyczącymi eliksirów, na środku pomieszczenia stał olbrzymi metalowy stół z czterema palnikami, A na końcu obok białych drzwi znajdował się wykonany z granitu zlew.
Napatrzyłaś się już Granger? – Mężczyzna przyglądał się jej z kpiarsko podniesioną brwią. Nie dało się nie zauważyć, że był bardzo dumny z tego miejsca.
Co mam robić, profesorze? – zapytała gotowa do działania.
– Na początek okiełznaj tę szopę. Nie chcemy przecież, żeby stała ci się krzywda, prawda? – Ponownie uniósł brew w górę.
Hermiona przez moment zastanawiała się, czy to była groźba, czy dobra rada. Gdy związała włosy, przeniosła pytające spojrzenie na profesora.
Granger, czyżby mowę ci odjęło? Z tego co pamiętam, a pamięć mam całkiem niezłą to Pannie-Wiem-To-Wszystko-Lepiej, dziób nigdy się nie zamykał. Czyżby dzięki Merlinowi spłynęło na mnie jakieś błogosławieństwo?
Wiedziała, że próbuje ją sprowokować, jednak postanowiła nie dać mu tej satysfakcji.
Profesorze, co mam przygotować? Przepraszam, ale wydaje mi się ,że nie mamy zbyt wiele czasu, a szczerze mówiąc wolałabym to jak najszybciej skończyć.
Skończysz Granger, jak ci pozwolę. Z tego co mówił dyrektor jasno to wynika. Weź się za eliksir wzmacniający i przeciwbólowy, ja zrobię uzupełniający krew, uspakajający i słodkiego snu. Tylko nie schrzań nic.
Odwrócił się do niej plecami i zaczął przygotowywać sobie miejsce pracy. Jednak nie dane mu było na długo się skupić, bo już po chwili usłyszał głos, którego najbardziej na świecie słyszeć w tej chwili nie chciał.
Profesorze, czy mógłby mi pan powiedzieć gdzie znajdę ingrediencje?
Westchnął mentalnie.
Za tymi białymi drzwiami jest magazynek. Nie zrób bałaganu. – W odpowiedzi skinęła mu lekko głową i zabrali się do pracy.
Po mniej więcej dwóch godzinach, oboje mieli gotowe bazy pod eliksiry. Severus zabezpieczył zaklęciem swoje kociołki, i udał się sprawdzić pracę Hermiony. Zaciągając się oparami unoszącymi się nad jej niedokończonym wywarem, musiał sam przed sobą przyznać, że baza była wykonana perfekcyjnie, i tylko on sam mógłby to zrobić lepiej.
Masz ochotę na herbatę Granger ?
Proszę? – Wszystkiego by się spodziewała, ale żeby Mistrz Eliksirów, najbardziej impertynencki i denerwujący człowiek jakiego miała nieszczęście poznać, i jakiego sam Merlin wie za co, ktoś postawił jej na drodze, proponował jej herbatę ?
Granger, jest jedna rzecz której nienawidzę bardziej, niż przemądrzałych, głośnych, wszystkowiedzących najlepiej bachorów. Powtarzać się. Chcesz tej herbaty, czy nie?
Chętnie się napiję, profesorze. – W innej sytuacji odpowiedziałaby na taką propozycję "z przyjemnością", ale w tych okolicznościach nie potrafiło jej to przejść przez gardło.
Mamy jakąś godzinę, nim bazy do eliksirów będą w zupełności gotowe. Zabezpiecz swoje mikstury i wpleć w zaklęcie alarm. Wiesz jak to zrobić
Tak, profesorze. – Wyciągnęła różdżkę i zaczęła szeptać nad kociołkiem.
Idę na górę zrobić herbatę, a ty, jak skończysz przyjdź do salonu. Pierwsze drzwi po prawej stronie jak wejdziesz na górę. – Dodał w odpowiedzi na jej nieme pytanie. – Jak będziesz wychodzić zabezpiecz drzwi. – Wyciągnął różdżkę i machnął. Dwa kółka dźgnięcie i ósemka. – Zaklęcie brzmi veniat qui a permiserit. Zaczekaj jeszcze moment. – Ponownie machnął różdżką dodając na głos: Hermiona Granger. – Skoro jakiś czas mamy razem pracować, musiałem panią dodać do systemu zabezpieczeń w pracowni. Teraz, znając zaklęcie będzie mogła pani swobodnie wchodzić i wychodzić, a ja nie będę musiał latać za każdym razem, żeby to pani umożliwić. Proszę spróbować.
Zrobiła, jak kazał i po kilku chwilach dało się słyszeć lekkie kliknięcie zamykanych, a zaraz potem otwieranych drzwi.
Zabezpieczyłaś kociołki, Granger? – Hermiona skinęła w potwierdzeniu.– W takim razie choć na górę.
Salon był przestronny. Beżowe ściany przesłonięte były przez ogromne czarne regały, piętrzące się po sam sufit, i uginające się pod ciężarem ustawionych w równych rzędach ksiąg. Na lewo był kominek, przy którym stały dwa obite czarną skórą fotele oraz barek z alkoholami, po drugiej stronie pokoju stała sofa i pięknie rzeźbiony drewniany stół. Podłoga była wyłożona puchatym jasnobrązowym dywanem. Hermiona chodząc po nim miała wrażenie że stąpa po samych chmurach. Nie mogła się powstrzymać, by nie wyobrazić sobie siebie biegającej boso po tym puchu.
Siadaj, Granger. – Mistrz Eliksirów pojawił się za jej plecami, lewitując przed sobą dwa kubki z parującą herbatą, i wskazał fotel koło kominka.
Czarny bez z aronią, moja ulubiona herbata. – Wymruczała, zaciągając się przyjemnym zapachem.
Gdy siedzieli już w fotelach na przeciw paleniska, Severus przywołał z regału książkę, której ostatnio nie zdążył dokończyć i zagłębił się w lekturze. Nie dane mu było jednak czytać w spokoju, bo jak się domyślał jej spojrzenie wypalało właśnie dziurę w jego książce.
Hermiona nie mogła uwierzyć, że ten impertynencki, zagiździały nietoperz z lochów, jak gdyby nigdy nic, wziął sobie książkę i czytał w najlepsze, a ją zostawił. I co? Co ona ma robić? Patrzeć w płomienie? Już ona mu pokaże... zdobędzie to czego chce, i to w „białych rękawiczkach"
Czego chcesz, Granger? Bo ja chcę tylko w spokoju poczytać. Czy to dużo?
Przecież ja się nie odzywałam, profesorze. – Delikatny uśmiech wpełzł jej na twarz.
To co się gapisz jak sroka w kość? Na mój księgozbiór nie masz co liczyć, to prywatna kolekcja. – Musiał przyznać, że rozrywka w formie dręczenia Granger była dosyć ciekawa. Wiedział, że dziewczyna z całych sił próbuje panować nad sobą, ale był ciekaw gdzie jest jej granica wytrzymałości. Zresztą ona mogła próbować się opanować, a on i tak na jej twarzy widział wszystkie emocje.
Ja się wcale nie gapię, profesorze. Ja podziwiam.
A co niby tak podziwiasz, Granger? – Opuścił książkę na kolana i spojrzał jej w oczy.
Pana, profesorze. Mówił ktoś panu kiedyś, że jest pan całkiem przystojnym mężczyzną?
W tym momencie zupełnie go zatkało, a blade policzki oblał delikatny rumieniec. Skąd ta cholerna smarkula wiedziała, że jego największą słabością jest komplementowanie jego osoby, i to bynajmniej nie dlatego, że lubił, gdy ktoś to robił, ale dlatego, że miał, aż nazbyt bolesną świadomość tego, jak wygląda. Usłyszał cichy, tłumiony śmiech wydobywający się z ust jego uczennicy.
Granger, masz się natychmiast przestać ze mnie nabijać. – Huknął pięścią w poręcz fotela. – Minus dwadzieścia punktów od Gryffindoru. Idź już lepiej i weź jakąś cholerną książkę, to może i ja w spokoju będę się mógł zająć swoją – warknął, po czym obrażony wrócił do lektury.
Hermionie nie trzeba było powtarzać dwa razy. Podeszła do regału i wyjęła pierwsza pozycję, która przykuła jej uwagę - "Transmutacja dziś, a jutro", a duchu powtarzała sobie triumfalne: Yes, Yes, Yes... Wygrałam!











5 komentarzy:

  1. Dopiero co Cię dodałam do obserwowanych a tu trzeci rozdział :)
    Czytam początek i myślę: uuuups, nie wiem kto jest bardziej poszkodowany przez sensacje żołądkowe, czytam dalej: "panna młoda..." hmm... że wychodzi za mąż? A! "PANNA TAK MŁODA" - minus 3.5 dioptrii się kłania. A na koniec wielki banan na twarzy: "jest pan całkiem przystojnym mężczyzną" - tak, tak! Chcę więcej :)
    Co do stylu, ortografii, interpunkcji - czyta się przyjemnie, błędów nie widzę, do interpunkcji nie mam co się przyczepić. Uważam, że jest bardzo dobrze. Postacie też nie odbiegają od książkowego pierwowzoru - Snape wredny jak zwykle, Hermiona podniecająca się książkami - normalne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z rozdziału na rozdział, coraz lepiej. Widzę, że się rozkręcasz :) Pomimo tego, że nadal uważam twoją Hermionę za ofiarę losu, to muszę przyznać, że potrafi też pokazać pazurki. Snape wpuścił ją do swojej jaskini i wcale się nie dziwię, że dziewczyna doznała szoku. Ach ten dywan... XD błehehehehe
    Snape lubiący komplementy, bo chce się dowartościować :) Kto uważa, że Sev nie jest przystojny - łapka w górę. Nie widzę.
    Pozdrowionka i czekam na czwarty <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, z tej strony administratorki Katalogu Granger.
    Wraz z nadejściem wakacji, na naszym katalogu nadeszły porządki. Z racji tego, że na Twoim blogu nie pojawił się żaden post od ponad pół roku, został on przeniesiony do zawieszonych. Gdy powrócisz do publikowania, poinformuj nas o tym w zakładce ZMIANY, a Twój blog powróci do aktualnych opowiadań.
    Pozdrawiamy,
    Administratorki Katalogu Granger

    OdpowiedzUsuń
  4. -Halo halo HALO! Jest tu kto?!
    -Autorka nie napisała nic od prawie roku myślisz że ktoś tu jeszcze żyje? - odpowiedział mężczyzna
    -TAK! Napewno pamięta o swoich czytelnikach.
    -Przykro mi to stwierdzić, ale...
    -NIE! Nie waż się tego mówić.
    -... ale autorka zagineła w odmętach internetu porwana przez zdradzieckie prądy kotełów i innego rodzaju ufo.


    Jeśli jednak udało Ci się uwolnić od kotełów i czytasz ten komentarz zostaw pod spodem wiadomość.
    ~Drużyna do Odnajdywania Zaginionych Autorek (w skrócie DOZA)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem i cztam jednak mam narazie zbyt malo czasu by cos napisac.... wybaczcie brak polskich znakow ale pisze z Holenderskiego komputera... ciesze sie ze mimo wszystko ktos tu jeszcze zajzal heheh ciekawe czy to przeczytasz moze wroce ale nie obiecuje...pozdrawiam i dziekuje

      Usuń